Ot i wróciła ona z włajaży polskich. A ino była, widziała, smakowała zupy i ziemniaczane potrawki z grzybami. Oj, a jak się najadała...ah:) i PAN G. przy boku... POzdrowiła:)
Ot jak lubię zabawy z przedmiotami różnistymi! Krótka przerwa od jutra bo wyjazd do Ełku się szykuje i występ babeczkowy. A po powrocie się zobaczy...pozdro dla odwiedzających choć mało ich chyba...:/
...niak!! Cudowny, wczoraj Chyra się wziął i postanowił ugotować coś już nie tylko dla siebie. Pysznie było, a na resztki to ja się załapię...:)...i jeszcze nasz fajoski czajniczek bez przewodu:)
...przechodziły już trochę, po nie jednym gruncie mocno stąpały...A ciągle ten sam rozmiar.No a poza tym to jutro egzamin z prawka...daj Boże szczęście!
Melony, chorciata, sałatki, fuet, muzyka, ludzie, piękne widoki, słońce i lecznicze zioła...-Pamplona. A Grzesiowi dziękujemy za przyjęcie i przejęcie:) Jednym słowem-odpoczynek...
Oj pięknie było, pięknie choć autostop nie wszędzie dobrze nam szedł...Francja w drodze powrotnej okazała się nie do przejechania w czasie zadowalającym spragnionych polskiego jedzenia włóczykijów.
Oj Kochani...Witam po długiej przerwie. Życie w ciągłym biegu nie sprzyja systematyczności, więc zaległości mnóstwo. A było się, widziało, poszlajało, działo się działo...Po pierwsze Hiszpania gorąca, sierpniowym słońcem jeszcze opalająca... :) Ino kilka zdjęć z wyjazdu..a jutro albo na dniach ciąg dalszy. Kum